Małżeństwo


21 marca 2020, 20:57

Witajcie, 

Dziś poruszę temat małżeństwa. Sama jestem w związku małżeńskim już od 7 lat. Pamiętam jak jeszcze przed małżeństwem było miedzy nami zupełnie inaczej. Większość mężatek się pewnie ze mną zgodzi, że przed ślubem taki facet jest kochany daje kwiatki, czekoladki i zabiera w różne miejsca, a po ślubie to pryska jak bańka mydlana. Pewnie ktoś pomyśli że wylewam tutaj swoje żale, może jest w tym coś racji. W sposobie myślenia ludzi w Polsce choć może nie jest to tak widoczne w dużych miastach, ale na Polskich wsiach wciąż istnieje przekonanie że kobieta ma rodzić dzieci, wychowywać je, zrobić wszystko w domu, a mąż niczym Ferdynand Kiepski zasiądzie w fotelu przed telewizorem z tekstem " podaj piwo kobieto", bo ty przecież według niego nie masz innych zajęć jak obsługiwane wielmożnego pana, bo on nawet kanapki sobie sam nie zrobi. Niestety takie zachowania wychodzą już po ślubie w okresie małżeństwa. Taki facet tylko żąda ty masz być na każde jego skinienie, ale żeby cokolwiek ci pomógł w domu, to on ma wtedy do zrobienia coś innego. Nie obchodzi go że padasz ze zmęczenia, bo dzieciaki nie spały i budziły się z płaczemy, przecież on nie wstanie żeby je uspokoić i utulić do snu, a ty chodzisz potem cały dzień niczym zombie. A co do seksu to według faceta ty masz mieć zawsze chęć i być gotowa na to kiedy jemu się zachce, a jak odmówisz to wielce obrażony niczym 3 -latek który nie dostał zabawki którą wypatrzył w sklepie, jeszcze brakuje by rzucił się na podłogę i wył waląc głową,  rękoma i nogami. Panowie mogą się na mnie obrazić, ale taka jest właśnie prawda o większości z was, bo jak zawsze są jakieś wyjątki. Osobiście wychowałam się w domu gdzie moi rodzice żyją wspólnie i nie ma takich kwestii że mój tata żąda żeby moja mama po wróceniu z pracy gotowała obiad, a on mimo że ze swojej pracy wrócił wcześniej głoduje, nie ma czegoś takiego, jeśli mój tata wróci o wiele wcześniej to właśnie on gotuje. A mój mąż niestety był wychowany na typowej wsi i widział jak jego ojciec nie pomaga w niczym swojej żonie a matce mojego męża, bo on nie musiał bo robił w polu, no ok ale ona też się nie opierdalała dzieciakami w domu ona się opiekowała, w oborze ona porobiła, ale hrabii trzeba podać śniadanie, obiad i kolację, bo bożka rączek nie dała. 

Często mnie to wkurza, może gdybym mieszkała sama z mężem to udałoby się mi ten wizerunek trochę naprostować, ale niestety mieszkamy z rodzicami męża.

Dobra koniec na dzisiaj żali. Trzymajcie się i do następnego. Cześć

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz