Najnowsze wpisy


Przepraszam
11 czerwca 2021, 07:30

Witam, 

Tak faktycznie to nie wiem czy ktoś czyta tego bloga, ale i tak przepraszam za praktycznie rok bez żadnego wpisu. Jakoś nie miałam czasu w swoim życiu aby pisać tu cokolwiek, a trochę się działo. 

Zresztą teraz też nie wiem jak często będę tutaj coś zamieszczać, ale postaram się to robić częściej.  

Wracając do tego dlaczego mnie tak długo nie było,  to powiem szczerze,  że tyle się wydarzyło iż sama nie wiem dlaczego nic nie napisałam. 

Od ostatniego wpisu to podjęłam pracę, bardzo dobrze mi się pracuję moimi dziećmi zajmuje się teściowa,  co jest dużym plusem,  bo mogę tą pracę podjąć.  Nawiązując do mojego wpisu o życiu z osobą z schizofrenią to od stycznia niestety tej osoby nie ma między nami. Zmarła w wieku 63 lat, nagle i niespodziewanie. 

To chyba tyle w tym temacie. Postaram się niedługo coś jeszcze dodać.  

Kwarantanna i życie rodzinne
21 kwietnia 2020, 00:26

Witam, 

Dziś poruszę temat bardzo na czasie, a więc koronawirus. Sama nie miałam z nim styczności, ale chyba jak większość ludzi musiała zrezygnować z wielu rzeczy jakie w normalnym trybie wykonuje. 

Od marca całe moje życie oraz mojej rodziny jest bardzo ograniczone głównie do naszego wspólnego domu. Nigdzie nie wyjeżdżamy z odwiedzinami. Jeśli muszę jechać do sklepu na zakupy pozostawiam dzieci pod opieką babci w domu, mam to szczęście że teście mieszkają z nami i nie muszę ich nigdzie wywozić. Zanim weszły obostrzenia żeby zakrywać twarz przy wizytach w miejscach publicznych, w moim przypadku w sklepie starałam się zawsze mieć rękawiczki jednorazowe i maseczkę zawsze założone, miałam w nosie że inni ludzie dziwnie się patrzyli, ja dbałam by się niepotrzebnie nie zarazić i dbam o to w dalszym ciągu. Przez te wszystkie środki do dezynfekcji rąk moja skóra stała się strasznie sucha i spękana, ale to tylko efekt uboczny tego że stosuję się do zaleceń antykoronawirusowych. Nie jestem medykiem ani osobą związaną z medycyną, ale zwykły rozsądek podpowiada mi jak postępować by unikać tej pandemii w miarę możliwości. Moje dzieci na dwór wychodzą tylko na nasze podwórko, gdzie nie mają kontaktu z nikim więcej jak ze swoimi bliskimi domownikami. W święta również nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, bo jeszcze będziemy mieć inne okazję do spotkań z bliskimi. A tak prawdę mówiąc to każdy teraz przeżywa że opanował nas koronawirus, ale przecież nie jest to pierwsza epidemia jaka trzebi ludzkość na świecie. Wcześniej były to : dżuma, cholera, ospa prawdziwa nawet kiła czy malaria, jednak większość tych chorób wciąż występuje, ale śmiertelność jest niewielka ze względu na postęp medycyny, która ma odpowiednie narzędzia do walki z tymi chorobami. Na każdą chorobę w końcu znaleziono lekarstwo. Teraz każdy tylko jest zapatrzony w ilość nowych zarażeń i zgonów z powodu koronawirus. Jednak nikt nie zauważa że w tym samym czasie ludzie często w setkach umierają na raka, choroby serca i inne takie, czy w wypadkach drogowych, o tym się jednak nie mówi, bo teraz najważniejszy temat to KORONAWIRUS. Popadamy w psychozę, ktoś obok lekko zakasła, bo akurat zadrapie go w gardle, a niektórzy najchętniej by zaraz spieprzali pod prysznic z 70% roztworem alkoholu, to jest straszne. Tak samo nie rozumiem ludzi którzy oceniają lekarzy, pielęgniarki i inny personel szpitali i innych jednostek medycznych, i tu mój apel : To też ludzie, oni też mają prawo zrobić zakupy bez oceniającego wzroku i szeptów za plecami. Bądź człowiekiem dla człowieka, to wcale nie boli. 

Z mojej strony wysyłam wielki szacunek dla ludzi pracujących w szpitalach, bo oni najbardziej się narażają i często są na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej, bo od tygodni może nawet nie widzieli się z swoimi bliskimi. Szacun dla was ludzie!!! 

A więc kochani trzymajcie się zdrowo, nie kłamcie medyka oraz #zostanwdomu , takie proste a skuteczne. Cześć i do następnego :)

Małżeństwo
21 marca 2020, 20:57

Witajcie, 

Dziś poruszę temat małżeństwa. Sama jestem w związku małżeńskim już od 7 lat. Pamiętam jak jeszcze przed małżeństwem było miedzy nami zupełnie inaczej. Większość mężatek się pewnie ze mną zgodzi, że przed ślubem taki facet jest kochany daje kwiatki, czekoladki i zabiera w różne miejsca, a po ślubie to pryska jak bańka mydlana. Pewnie ktoś pomyśli że wylewam tutaj swoje żale, może jest w tym coś racji. W sposobie myślenia ludzi w Polsce choć może nie jest to tak widoczne w dużych miastach, ale na Polskich wsiach wciąż istnieje przekonanie że kobieta ma rodzić dzieci, wychowywać je, zrobić wszystko w domu, a mąż niczym Ferdynand Kiepski zasiądzie w fotelu przed telewizorem z tekstem " podaj piwo kobieto", bo ty przecież według niego nie masz innych zajęć jak obsługiwane wielmożnego pana, bo on nawet kanapki sobie sam nie zrobi. Niestety takie zachowania wychodzą już po ślubie w okresie małżeństwa. Taki facet tylko żąda ty masz być na każde jego skinienie, ale żeby cokolwiek ci pomógł w domu, to on ma wtedy do zrobienia coś innego. Nie obchodzi go że padasz ze zmęczenia, bo dzieciaki nie spały i budziły się z płaczemy, przecież on nie wstanie żeby je uspokoić i utulić do snu, a ty chodzisz potem cały dzień niczym zombie. A co do seksu to według faceta ty masz mieć zawsze chęć i być gotowa na to kiedy jemu się zachce, a jak odmówisz to wielce obrażony niczym 3 -latek który nie dostał zabawki którą wypatrzył w sklepie, jeszcze brakuje by rzucił się na podłogę i wył waląc głową,  rękoma i nogami. Panowie mogą się na mnie obrazić, ale taka jest właśnie prawda o większości z was, bo jak zawsze są jakieś wyjątki. Osobiście wychowałam się w domu gdzie moi rodzice żyją wspólnie i nie ma takich kwestii że mój tata żąda żeby moja mama po wróceniu z pracy gotowała obiad, a on mimo że ze swojej pracy wrócił wcześniej głoduje, nie ma czegoś takiego, jeśli mój tata wróci o wiele wcześniej to właśnie on gotuje. A mój mąż niestety był wychowany na typowej wsi i widział jak jego ojciec nie pomaga w niczym swojej żonie a matce mojego męża, bo on nie musiał bo robił w polu, no ok ale ona też się nie opierdalała dzieciakami w domu ona się opiekowała, w oborze ona porobiła, ale hrabii trzeba podać śniadanie, obiad i kolację, bo bożka rączek nie dała. 

Często mnie to wkurza, może gdybym mieszkała sama z mężem to udałoby się mi ten wizerunek trochę naprostować, ale niestety mieszkamy z rodzicami męża.

Dobra koniec na dzisiaj żali. Trzymajcie się i do następnego. Cześć

Po prostu życie
04 marca 2020, 21:09

Witajcie, 

Dziś poruszę chyba większości znaną kwestię, czyli "moje dziecko chce psa". 

Właśnie taka sytuacja niedawno miała miejsce u mnie. Bardzo długo nasz synek męczył że chce mieć pieska. No po długim czasie i wszelkich jego obietnicach, w końcu doczekał się wymarzonego psa. On dla niego wszystko kupił co było niezbędne, a więc: smycz, obroże, karmę i inne. Wszystko ładnie pięknie, ale jak to dziecięca ekscytacja trwa tylko chwilę, a teraz oczywiście kto zajmuje się psem? Mama, bo którz by inny. A że mam dobre serce to każde żywe stworzenie jest dla mnie ważne i niestety pies już z nami zostanie do końca. Ale na następne zwierzę nie dam się już namówić. Choćby nie wiem na co się zaklinał, już żadnych dodatkowych zwierząt. 

Ps. Dobrze że mamy duże podwórko, bo pies jest z typu bernardyna.

Do usłyszenia, pa :)

Życie z osobą chorą na schizofrenię paranoidalną...
27 lutego 2020, 23:49

Witajcie, 

W tym wpisie pragnę poruszyć kwestię życia z osobą psychicznie chorą. W moim przypadku dana osoba choruje już od lat na schizofrenię paranoidalną. Paradoksalnie przed wstąpieniem do tej rodziny nie zostałam uświadomiona z jaką chorobą zmaga się ta osoba, wiedziałam tylko tyle że jest ona już od lat chora, ale nigdy nikt nie nazwał tej choroby po imieniu. Czystym przypadkiem odkryłam z czym faktycznie mamy do czynienia. Kiedyś nawet o tym przypadku rozmawiałam z moją znajomą która pracuje w szpitalu dla chorych psychicznie, wtedy usłyszałam od niej że mam się przygotować, bo z tą osobą z wiekiem będzie już tylko coraz gorzej. I tak faktycznie jest. Jeśli chory jest kontrolowany w kwestii brania leków, to ok da się z tym żyć. Jednakże jeżeli da się takiej osobie swobodę w pobieraniu leków samodzielnie, to prędzej czy później okazuje się, że dana osoba przestaje brać leki i wtedy zaczyna się sajgon. Jakie historie potrafią się tworzyć w głowie takiej osoby to głowa jest mała. Taki pacjent potrafi sobie ubzdurać, że ktoś mu coś powiedział, a na przykład taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Albo taka osoba przekłamuje to co wydarzyło się kiedyś, źle kojarzy fakty. Taka osoba bywa niebezpieczna dla swojego najbliższego otoczenia, uważa że wszyscy jej domownicy są jej wrogami. Nawet jeśli unikasz takiego delikwenta na odległość to on potrafi ubzdurać sobie, że coś mu zrobiłaś/eś. Historia z życia: Mój wariat ubzdurał sobie że kiedyś niby ukłułam go igłą w rękę, kiedy w tym czasie nawet nie przebywałam w domu, a tym bardziej nie miałam żadnych igieł w ręce. Chociaż największy sajgon to pojawiał się zawsze kiedy byłam w ciąży lub tuż po urodzeniu dziecka, bo mniej się interesowano tą osobą z czego wzrastała jej zazdrość, a co za tym idzie również agresja wobec mnie lub mojego dziecka. Powiem szczerze, że nigdy nie lubiłam w takich momentach przebywać z tą osobą sama na sam, raczej tego unikałam, a mój system obronny załączał się szczególnie kiedy dziecko było już na świecie. Po prostu bałam się że ta osoba może zrobić krzywdę mojemu dziecku, a w głowie tworzyły mi się już najczarniejsze scenariusze z możliwych. 

Tak szczerze to życie z osobą chorą psychicznie, nie tylko na schizofrenię paranoidalną, ale na większość chorób psychicznych to ciężka sprawa  i z góry skazana na strach o życie swoje i bliskich, bo nigdy nie wiesz co takiej osobie odbije. ( Osobiście potrafiłam już przesiedzieć zamknięta sama lub z dzieckiem w pokoju, w obawie przed atakami ze strony chorego.)

Zostawiam Was z tym i do następnego.

Cześć :-)